środa, 12 października 2011

(17) Origami w introligatorni

W odcinku poświęconym oprawom*, doszliśmy do przekonania, że dobre stosunki projektantów z działem introligatorni są równie ważne, jak relacje z drukarzami. Dziś dalsze przykłady potwierdzające słuszność tej dewizy. Falcowanie i bigowanie lub jak kto woli, złamywanie i przegniatanie, to wprawdzie procesy introligatorskie, ale bez ich właściwego rozplanowania przez studio graficzne, efekt końcowy może Klienta przyprawić o niebezpieczny przefalc** w okolicach serca.

Na początku był zwój
Starożytni Egipcjanie takich problemów nie mieli. Gabarytowo niewielkie arkusze papirusu sklejano w bardzo poręczne zwoje, których zasada obsługi wydaje się być podobna do mechanizmu przewijania stron w edytorach tekstu czy też przeglądarkach internetowych.
Stosowane w poligrafii formaty papieru rzadko schodzą poniżej A2, a maszyny arkuszowe drukujące w formacie B1 stają się podstawą floty każdej liczącej się drukarni. Wprawdzie producentów bilboardów, ten format też nie zadowala i wzorem starożytnych sklejają z kawałków jeszcze większe arkusze. Przeciętny użytkownik gustuje jednak w formatach pomiędzy A4 a DL i do tych wymiarów trzeba arkusz drukarski najczęściej sprowadzić.

Paweł i Gaweł
Na dobry początek proponuję dwa proste ćwiczenia. Bierzemy kartkę papieru formatu A4 i zginamy ją na pół, potem znowu na pół. Powtarzamy tę czynność jeszcze raz lub dwa razy. To co zrobiliśmy to właśnie jest falcowanie (złamywanie) arkusza papieru. Zauważymy z pewnością, że z każdym kolejnym falcem zginać jest trudniej, a krawędź łamania staje się coraz mniej trwała, gdyż papier ma tendencję do odginania się.
W drugim ćwiczeniu spróbujmy temu zaradzić. Bierzemy nową kartkę papieru, linijkę i tępy nóż kuchenny. Złamujemy kartkę jak poprzednio, ale tym razem przed każdym kolejnym złamaniem przykładamy do miejsca zgięcia linijkę i lekko przejeżdżamy wzdłuż niej nożem (nie przecinając papieru). W papierze powstaje przegniecenie zwane także, w zależności od geolokalizacji drukarni, bigiem lub bigą. Podobno północna część poligraficznej Polski preferuje rodzaj żeński, a południowa męski. Ponieważ Ruda Śląska znajduje się w województwie śląskim, u nas mówi się big.  Jak zwał tak zwał, ale w efekcie tej czynności kartka zgina się znacznie łatwiej. Być może udało się nam nawet zrobić jeden falc więcej niż poprzednio. Tak działa bigowanie (przegniatanie).
Falcowanie i bigowanie idą z sobą w parze, choć ich relacje nie są symetryczne. Falcowanie może się bez bigowania czasem obejść, ale bigowanie bez falcowania nie ma po prostu sensu.
Z falcowaniem czy bez, zauważamy w obu ćwiczeniach, że kolejne składki nie zachodzą równo na siebie, a wewnętrzne wystają poza krawędzie zewnętrznych. Przyczyną tego stanu rzeczy są pewne, zdawałoby się oczywiste cechy papieru, o których jednak czasem zapominamy, mając coraz częściej do czynienia z papierem elektronicznym. Być może trzeba nam będzie cały ten odcinek poświęcić na rozmowę o właściwościach papieru, aby następnym razem łatwiej było powrócić na łono introligatorni.

Book i e-book
Grubość. Kiedy korzystasz z Kindla***, bez względu na to czy masz na tapecie instrukcję obsługi kubka do kawy, czy "Dzieła zebrane" Lenina, wymiary czytnika się nie zmienią.
Natomiast w papierowym realu książka książce nierówna, gdyż każda kartka ma swoją namacalną grubość, będącą wypadkową dwóch parametrów papieru: gramatury i spulchnienia. Znając te wartości będziesz mógł lepiej przewidzieć, jak się zachowa projektowana przez Ciebie publikacja po złożeniu ją w ołtarzyk lub zetkę.
O ile gramatura papieru jest pojęciem dość znanym i opanowanym, spulchnienie dopiero ostatnio robi karierę, a tzw. papiery objętościowe są na prawdziwym topie. Dzięki wysokiemu współczynnikowi spulchnienia (od 1,2 wzwyż) mogą one bowiem "udawać" wyższą gramaturę niż tą, którą w rzeczywistości posiadają. W efekcie publikacje drukowane na takim nadmuchanym papierze są grubsze, co wielu wydawcom daje niczym nieuzasadnioną podstawę do zawyżania cen.
Łatwo dać się nabrać na ten prosty chwyt i kupić książkę, która swoją grubością grzbietu obiecuje obfitość treści. Taka cegła potrafi zwieść człowieka szybciej niż kobieta. Po rozpakowaniu nabytku w domowych pieleszach okazuje się często, iż delikwentka ma jedynie 200 stron, choć wygląda na 350, a w obszarze treści też u niej nie za tęgo. Złożona dziwacznym 13-punktowym krojem na 16 punktowej interlinii oferuje połowę tego, co może stary, dobry times 10/12.
Zanik obyczaju podawania w kolofonie książki, liczby arkuszy wydawniczych i drukarskich jeszcze bardziej utrudnia orientację, a niektórzy wydawcy idąc na całość, kolofonu nie umieszczają w ogóle. W ten sposób nikt już nie wie, ile jest książki w książce, a ile powietrza w niej i wody.
Włókno. Obraz na ekranie Kindla składa się z tysięcy kropek zwanych pikselami, których wielkość i odległość od siebie zależy od rozdzielczości wyświetlacza. Arkusz papieru składa się natomiast z dużej ilości włókien ułożonych, w zależności od sposobu cięcia zwoju, wzdłuż lub w poprzek. Cecha ta zwana jest kierunkiem włókna.
Włókno może biec wzdłuż boku długiego (LG) lub wzdłuż krótkiego (SG). Sprawa jest na tyle istotna, iż producenci papieru podając wymiary arkusza, jako drugi parametr umieszczają wymiar tego boku, po którym biegnie włókno. Na przykład format papieru B1 może być zapisany tak: 700x1000 mm (LG - włókno biegnie po długim boku), lub tak: 1000x700 mm (SG - włókno biegnie po krótkim boku).
Bywają papiery, takie jak gprint, które nie mają regularnie ułożonych włókien lecz są one zdiapolaryzowane. Za tą enigmatyczną nazwą kryje się też odpowiednio wyższa cena, a papiery te stosuje się głównie do druku map i innych publikacji wielozłamowych z falcowaniem mieszanym.
Powierzchnia. Wreszcie trzecia cecha. Powłoka wyświetlacza Kindla jest super matowa.  Z papierem zaś bywa różnie. Pod tym względem dzielimy go przede wszystkim na powlekany (kredowy) i niepowlekany (offsetowy). Ten pierwszy występuje dodatkowo w wariantach błysk, mat i półmat. Nie wiem, czy istnieje tyle rodzajów powłok wyświetlaczy Kindla, ale dla istoty naszych rozważań to jest bez znaczenia.

Tak więc zapowiadany we wstępie romans grafika z introligatornią przekształcił się nam mimowolnie w lapidarny wykładzik o papierze. Bogatsi o tę wiedzę, będziemy mogli jednak łatwiej docenić trud i poświęcenie pań z introligatorni, które falcując i bigując co się nawinie, dokonują sztuczek, przy których wykonanie japońskiego żurawia techniką origami, to bułka z masłem i salcesonem.
Ale o tym już w następnym odcinku.

* Odcinek (7) pt. O wyższości okładki nad wkładem
** Przefalczamierzony naddatek pozwalający na użycie chwytaków (czyli tzw. łapek)  do  transportu arkusza w taśmowcu (czyli linii zbierająco-szyjącej), znacznie zwiększający wydajność taśmowca.
*** Kindle - popularna marka czytników e-booków



Z chochlikowym pozdrowieniem
Ilustracje: Bronisław Józefiok

3 komentarze:

  1. Ajjj, chochlik ortograficzny?
    "Taka cegła potrafi zwieźć człowieka szybciej niż kobieta" -> zwieŚĆ

    Kupując książkę, zawsze sprawdzam, ile ma numerów stron i czy jest odpowiednio gęsto zadrukowana - jeszcze zanim zaczęłam się interesować przygotowaniem do druku, to na to zwracałam uwagę :)

    Po lekturze artykułu odróżniam falcowanie od bigowania. Dzięki :)

    Daria Stolarska

    OdpowiedzUsuń
  2. @Dariu - dzięki za wyłowienie chochlika w Chochliku -

    OdpowiedzUsuń
  3. Apropos gramatur... zastanawiam się na ile praktyczny z mojego czyli wykrojnikowego podwórka jest to wskaźnik...? Teoretycznie wynika z tego, że karton o większej gramaturze będzie bardziej wytrzymały. Ale na tym tyle. Dlaczego nie podaje się zwyczajnie grubości materiału? Wtedy wszystko byłoby prościej. Kiedyś jeszcze jak dominowała "Alaska" i "Baltica" były tylko 2 tabelki. A teraz? A to Frovi, a to Arctica, a to Bóg sam wie co jeszcze... a przecież wysokość bigi w wykrojniku dobiera się w zasadzie tylko wg grubości sztancowanego materiału... Z tekturami falistymi to już w ogóle jazda. Gramatura i owszem, powie czy będzie to blacha czołgowa czy papier toaletowy, ale o grubości finalnego pół-produktu czyli tektury już ani słowa, a to przecież kluczowy parametr dla tak fundamentalnej sprawy jak konstrukcja opakowania... Echhh

    OdpowiedzUsuń