Warto przeczytać



Piotr Rypson 


"Nie gęsi. 
Polskie projektowanie graficzne
1919–1949"

Wydawnictwo "Karakter", 2011



„Żyjemy, oddychamy designem”

Drogo. Pierońsko drogo – trudno o bardziej trafiający do głowy studenta argument. Nic to jednak, że rachunki do opłacenia. Nic, że musi wystarczyć na jadło, by przeżyć i napoje – by rzeczywistość wytrzymać. Tak się złożyło, że dzień premiery „Nie gęsi” Piotra Rypsona niemalże przegapiłem i trzeba było przysłowiową nerkę sprzedać, aby zdobyć fundusze. Nauczony profesjonalnym podejściem Wydawnictwa Karakter do czytelnika i szacunku do formy książki, zamówiłem ten swoisty prequel „PGR-u”* już w przedsprzedaży. Na duży plus zasługuje promocja, jak zwykle w przypadku Karakteru – szeroka i przemyślana. Wydatek ponad stu złotych był jednak odczuwalny, więc przez dni oczekiwania na możliwość odbioru plułem sobie od czasu do czasu w brodę. Niepotrzebnie.

Swój egzemplarz odbierałem w pobliskim oddziale Empiku. Wchodzę po odbiór – „Nie gęsi” jako największa książka wśród zamówień ledwie mieści się w półce (zdjęcia nie oddawały rozmiarów woluminu i spodziewałem się czegoś podobnego do „Widzieć/Wiedzieć”). Dostaję książkę – gruba, mięsista, ciężka. Pojawia się uśmiech na twarzy – było warto wydać te pieniądze. 
Po powrocie do domu szybkie, choć otoczone należną czcią rozpakowywanie dzieła – w nozdrza uderza zapach farby drukarskiej, który uwielbiam. 
Oprawa twarda, matowa, szycie grzbietu profesjonalne. Szybki rzut oka na okładkę, pierwsze otwarcie, pierwsze pobieżne przeglądanie kilku kartek – świetny papier, bardzo dobrze oddający kolory reprodukcji, znajomy niesymetryczny skład zawierający odpowiednio dużą ilość światła, nadający temu solidnemu opracowaniu należnej lekkości i oddechu. Czcionka – mój ukochany Skolar**, nad którym zachwyt pamiętam jeszcze z czasów „Widzieć/Wiedzieć”.

Forma zdała egzamin wzorowo – a co z treścią? Jest jeszcze lepiej. Na ponad czterystu stronach tego swoistego przewodnika po słabo eksploatowanym w badaniach naukowych okresie ilość informacji zapiera dech w piersiach i - przyznaję – na początku może nieco odrzucać, przerażać. Po lekturze i pasjonującej podróży przez kolejne okresy historii Polski pozostaje jednak niedosyt. 
Niedosyt tym większy, że sam autor przyznaje, że z samych tylko reprodukcji wybrał ich dziesiątą część. Karakter i Rypson istotnie dostrzegli tu ogromną lukę na rynku. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że jest to książka idealna dla młodych projektantów, nieopierzonych, ale pragnących wiedzę – także tę teoretyczną uzupełniać

Sam mam niewiele ponad dwadzieścia lat, a rodzimy design, zwłaszcza ten najnowszy, wydaje się być coraz częściej ładny lecz „pusty”. Po radosnym chaosie lat dziewięćdziesiątych sytuacja na rynku zaczyna się powoli profesjonalizować – brakuje jednak korzeni, jakiegokolwiek punktu odniesienia. Względnie dobrze zbadana i opracowana jest polska szkoła plakatu, choć naznaczona jest w dużej mierze piętnem socrealizmu, którego młodzież z różnych względów woli unikać. Trzeba zatem sięgać dalej. Kto zachwycał się II Rzecząpospolitą, czasami Marszałka Piłsudskiego czy w końcu projektowaniem w domenie secesji – powinien sięgnąć po „Nie gęsi”. Ta książka to swoiste wyzwanie rzucone zniszczeniom i czystkom ideologicznym w rozmaitych bibliotekach i zbiorach oraz samej wojnie.

Od znanych logotypów, projektowania ówczesnych gazet, przez formy eksperymentalne, ręczne fotomontaże, aż do znaczków pocztowych i… opakowań prezerwatyw. Próżnym jednak nazwać, że w tej książce jest wszystko – niewiele jest literatury dziecięcej (i znakomitych przykładów ilustracji). 
Autor otwarcie jednak się do tego przyznaje – skupiono się na projektach funkcjonujących w obiegu publicznym i tylko w kraju. „Pieczołowicie odtworzone uniwersum projektów” to jednak adekwatne określenie. Książka obfituje nierzadko w materiały unikatowe, a i dba o „proporcje ideologiczne” omawianych materiałów: znajdziemy tu i propagandę lewicową, i rozkwitający rynek reklamy i identyfikacji wizualnej, a nawet awangardę i eksperymenty futurystów.

„Nie gęsi” mają naturalnie i wady, choć wynikają one w większości z ograniczeń ekonomicznych. Merytorycznych uwag nie mam z prostego względu – nie jestem tu w pozycji znawcy, a laika i ucznia, krytycznie wpatrzonego w mentora. O ile jednak rozumiem zarysowanie tematyki znaczków pocztowych (wszak to nie album filatelistyczny), o tyle np. tematykę wizerunku Orła Białego uważam za potraktowaną nieco po macoszemu. Chociażby ze względu na realia historyczne – odzyskanie niepodległości, ponowne kształtowanie się i spajanie narodu i jego tożsamości, czy potem jej próba w czasie wojny i zagarnięcie tuż po niej domagają się szerszej wzmianki niż zaprezentowana w książce, tym bardziej, że projektanci tamtego okresu chętnie z godłem państwowym eksperymentowali w swych wariacjach (co można niekiedy dostrzec na pojedynczych pracach w innych rozdziałach).

Na duży plus zasługuje szeroki przekrój kierunkowy. Naprawdę trudno byłoby mi wskazać jakikolwiek nurt artystyczny, który przez dra Rypsona został pominięty, zaryzykuję więc, że takowego w przypadku „Nie gęsi” brak. Wszelkie przykłady sztuki użytkowej, mnogość projektów opakowań czy zróżnicowane winiety gazet – z tego wszystkiego inspiracje czerpie się pełnymi garściami i serce roście, kiedy uświadamiamy sobie, że to część naszej historii. Oczy otwierają się szerzej i „palą się trybiki” w mózgu (jak/czym to jest zrobione?! Jakim cudem on to zrobił?!) na widok prac wykonanych tradycyjnie, ręcznie, a w niczym nieustępujących dzisiejszym efektom uzyskiwanych w profesjonalnych programach graficznych.

„Nie gęsi” to także kawał historii, również tej mniejszego formatu i niezwiązanej bezpośrednio z zagadnieniami typowo warsztatowymi. Rypson nie boi się przy omawianiu projektów budować nastrój epoki, opowiadać historie rodzinnych fabryk przekazywanych z pokolenia na pokolenie. Nie zawiedzie się ten kto szuka ścieżek kariery wziętych grafików – znane nazwiska pojawiają się zadziwiająco często i ma się wrażenie czytania dobrej noweli z powracającymi ulubionymi bohaterami. Więcej – kto szuka smaczków takich jak polityka cenowa danych firm (ot, choćby warunki zniżek czy formy wymiany barterowej) - również się zdziwi, bo i to znajdzie.

Całość opracowana jest na tak wielu płaszczyznach, że trudno nie docenić pracy autora inaczej jak tylko peanem. Dostrzeżemy nawet różnice w projektowaniu opakowań i reklam towarów luksusowych, inne nurty nastawione na inne grupy społeczne (polecam odnaleźć syntetyczny plakat reklamujący sprowadzane samochody marki Chrysler). Że tematycznie byście sobie Państwo życzyli podzielić? Proszę bardzo: osobny dział dla miłośników czekolady i słodyczy wszelakich (skąd oni wzięli niektóre opakowania?! z podziemi?), osobny dla fanów czegoś mocniejszego, osobny w końcu dla branży medycznej i farmaceutycznej. I kolejna perełka – solidne opracowania z bardzo wieloma przykładami… paragonów, blankietów rachunkowych. Kto dziś myśli o tym, uwzględniając komunikację wizualną firmy? Kto się przejmuje tym, że paragon za kilkanaście miesięcy będzie nieczytelny?

Jest miejsce i na hazard oraz gry losowe, jest piękna historia projektowania na potrzeby bankowości (choć tu mały minus usprawiedliwiony jednak realiami, bo głównie PKO – temat domaga się jednak rozwinięcia), jest w końcu grafika użytkowa dla przemysłu, choć znów – głównie reklamy, plakaty i okładki, a to trochę mało, by poczuć kompleksowe podejście. Konia z rzędem temu z młodych (starsi zaznajomieni z technikami tradycyjnymi nie mają tu prawa głosu), który będzie wiedział, w jaki sposób Wiktor Langer wykonał plakat dla wystawy elektromechanicznej (a należy pamiętać, że był to czerwiec roku 1939) – po reprodukcję odsyłam do książki Rypsona.

Księga, który uczy pokory – tak najlepiej można „Nie gęsi” streścić. Zwłaszcza nas, młodych, pyskatych, w przytłaczającej większości za nic lub za niewiele mających dorobek minionych epok – co to pozjadali wszystkie rozumy i teoria i historia są im zbędne, bo „byle było ładnie, byle by się sprzedawało”. Na żyjących w mitach o „czasach Marszałka i secesyjnych zawijaskach na babcinych zastawach” czeka prawdziwa terapia szokowa serwująca szeroki obraz opisywanego trzydziestolecia. Na głodnych wiedzy – monstrualne, możliwie szerokie opracowanie z setkami bardzo wartościowych pozycji w przypisach. Na szukających sensacji – książka, którą miejscami czyta się jak dobry kryminał lub zapiski ówczesnych plotkarzy i paparazzich. A na wszystkich – dzieło doskonałe, choć (jak przyznaje sam autor, a ja za nim) niekompletne. To ledwie zarys historii polskiego projektowania trudnych czasów i znakomite zaproszenie do prowadzenia własnych badań z tego zakresu.


Michał Kosecki

* Chodzi o książkę „PGR – Projektowanie graficzne w Polsce po roku 2000” tego samego wydawnictwa, autorstwa J. Mrowczyka i M. Wardy.
** Krój Skolar zaprojektował David Březina.
_________________

Piotr Rypson - historyk literatury, historyk sztuki, krytyk sztuki, kurator wystaw, publicysta. Doktoryzował się z tematu staropolskiej poezji wizualnej. Redaktor naczelny pisma artystycznego "Obieg" w latach 1990-94. Główny Kurator Zbiorów i Galerii w Centrum Sztuki Współczesnej w Zamku Ujazdowskim (1993-1996). Wykładowca Miami Ad School Warsaw. Autor książek, m.in. Piramidy słońca, labirynty (2002), Książki i strony, Polska książka awangardowa i artystyczna XX wieku (2000) oraz artykułów, esejów, tekstów w katalogach i recenzji drukowanych w Polsce i zagranicą.

Michał Kosecki - student edukacji medialnej i dziennikarstwa, pasjonat designu i prawa; analityk nowoczesnych narzędzi komunikacji marketingowej i wizualnej, projektant na potrzeby sieci web i druku, specjalizujący się w interfejsach użytkownika (UX/UI).


__________________________________________________

Marketing w sieci – 

podstawowe zagadnienia, inspiracje i przykłady” 
praca zbiorowa wydana przez Wyższą Szkołę Europejską
im. Ks. Józefa Tischnera w Krakowie. 





W trzynastu artykułach napisanych przejrzystym, klarownym językiem, zawarte jest kompendium wiedzy, niezbędnej osobom fizycznym i przedsiębiorcom, pragnącym zaistnieć w Internecie i/lub przez Internet prowadzić skutecznie swoje interesy.
Publikacja została przygotowana w ramach projektu „Lider Nowej Gospodarki” współfinansowanego przez Unię Europejską w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego. 
Jak pisze we wprowadzeniu Mateusz Tułecki: 
Tematyka poszczególnych rozdziałów jest niesłychanie zróżnicowana, tak samo jak różnorodny jest Internet i możliwe w nim działania. Oprócz opisu narzędzi, ciekawych przykładów kampanii, warsztatu każdego marketingowca, zawarte są w niej również informacje na temat działań e-commerce, kwestie prawne, czy wiedza dotycząca zachowania ludzi w sieci. Dzięki różnorodności tematyki, formy prezentowania treści i różnych stylów autorów piszących poszczególne części książki, będzie ona inspirującą lekturą.
Każdy rozdział przepełniony jest istotną treścią. Nie ma tu akademickiego lania wody i naukowego teoretyzowania. 135 stron publikacji połyka się w jeden wieczór.. Fakty, przykłady, case study, przydatne linki do innych publikacji i stron. Atrakcyjny design, nowoczesny skład, bezbłędna typografia.
Ze stopki wynika, że książka została wydana także w wersji papierowej, nie mam jednak jasności co do sposobu jej dystrybucji. Natomiast już teraz jest dostępna bezpłatnie w formie elektronicznej, do pobrania ze strony wydawcy pod adresem:
Zapraszam wszystkich, którzy zaczynają swoją przygodę z internetowym biznesem, a także osoby chcące po prostu poznać bliżej mechanizmy rządzące tym najpowszechniejszym ostatnio obszarem ludzkiej aktywności.


O budowaniu zaufania w świecie, w którym wszyscy jesteśmy mediami



"Książka Brogana jest w równym stopniu inspirująca, co napakowana wiedzą. W pierwszych rozdziałach pokazuje transformację, jaką zafundowało nam pojawienie się internetu – każda informacja ma globalny zasięg, więc nie cierpimy już z powodu braku informacji, cierpimy z powodu jej nadmiaru. Problemem nie jest już odnalezienie informacji, problemem jest znalezienie takiej, której możemy zaufać. Jak marka może się przebić w tej kakofonii i zgiełku? Właśnie budując zaufanie. Czy też, jak określa to Chris – stając się „agentem zaufania” (tytułowy trust agent). ..."

Więcej o książce Chrisa Brogana "Zaufanie 2.0" 
przeczytacie na blogu Pawła Tkaczyka

Zakamarki marki

Z najnowszą książką Pawła Tkaczyka „Zakamarki marki” jest trochę tak jak z Google Plus lub z kolejnym wydaniem Harry'ego Pottera. Coraz głośniej jest o niej w sieci, a faktycznie niedostępna w realu. Nie ma jej jeszcze na półkach księgarskich, a już pojawiają się pierwsze recenzje osób, którym udało się dotrzeć do pełnego tekstu w wersji papierowej. W jakimś sensie sam sposób promowania tej książki, uwiarygadnia jej treść i profesjonalizm autora. Dzięki jego uprzejmości mogłem zapoznać się z wybranymi fragmentami.

Czyta się wyśmienicie. Bez akademickiego zadęcia, lekko i swobodnie. Każdy akapit na wagę złota dla każdego, kto zastanawia się nad promowaniem swojej marki, biznesu, produktu, usługi. Jest dokładnie tak, jak autor zapewnia we wstępie: dostajemy sporą dawkę praktycznej wiedzy podanej w luźnej formie.
     Lekkie pióro i wysoki profesjonalizm autora znany jest z jego publikacji internetowych. Rewelacyjny blog o nowoczesnym marketingu i prowadzony tam wraz z Markiem Jankowskim podcast „Mała Wielka Firma” (już 55 odcinków) http://paweltkaczyk.midea.pl/ to kopalnia wiedzy dla osób spędzających bezsenne noce na planowaniu strategii marketingowych dla swoich firm.
     „Zakamarki marki” to kolejny etap dzielenia się Pawła Tkaczyka swoją wiedzą i doświadczeniem. W książce znajdziemy odpowiedzi zarówno na pytania jak budować wybitność marki, czy też w jaki sposób pisać teksty reklamowe, ale także jak zredagować w sposób atrakcyjny treść wizytówki. Osobny rozdział poświęcony jest nowym narzędziom marketingu: Internetowi, blogom, mediom społecznościowym. Jestem przekonany, że kiedy książka będzie dostępna w całości, tych odpowiedzi znajdziemy znacznie, znacznie więcej.
     Premiera podobno w sierpniu. Napięcie rośnie, a cena constans: 39 zł. za 216 stron. Wydawnictwo „Helion”. Adres internetowy książki: http://www.zakamarkimarki.pl/

Z chochlikowym pozdrowieniem
Andrzej Gołąb